czwartek, 5 stycznia 2012

Serce nie sługa

Sprawdzają się słowa jednego z lekarzy, który mówił, że do końca życia będę płacił zdrowiem za dożylnie wlaną we mnie zabójczą toksynę na oddziałach onkologicznych, podczas trzynastu kursów chemioterapii.

Dziś już wiem, że niepotrzebnie zastosowano wobec mnie, takie leczenie. Czasu się nie cofnie, a więc muszę żyć… z bagażem wielu dolegliwości.

Obecnie konsekwencją leczenia onkologicznego są między innymi moje kłopoty z sercem. Mam trwale bardzo wysokie tętno w spoczynku - dosłownie, jak sportowcy przy wysiłku. Dlatego też, w dniu dzisiejszym kardiolog założył mi holter-EKG, w celu oceny zastosowanego dotychczas leczenia. Mam nadzieję, że to urządzenie będzie pomocne i dostarczy istotnych informacji, dotyczących nieprawidłowości w pracy mojego serca.

Boję się pomyśleć co będzie dalej z moim zdrowiem, jak już w tak krótkim odstępie czasu, po wlewach różnych świństw w mój organizm, zaczynają pojawiać się tak poważne niedomagania.

Uskarżam się na tyle dolegliwości, że ktoś nie znający historii mojej choroby, a dokładnie mojego błędnego leczenia, może pomyśleć, że jestem hipochondrykiem. Ja po prostu jestem ćwiartką człowieka sprzed czterech lat i ciągle mnie ubywa.

Jak w tytule, serce nie sługa, do zdrowia go nie zmuszę.