Ciężko jest mi pisać o dniu powszednim, ponieważ każdy kolejny od poprzedniego dnia niczym szczególnym się nie różni.
W większości dni mijają mi w czterech ścianach mojego mieszkania, w poszukiwaniu pomocy, w oczekiwaniu na cud.
Moim wsparciem w tej walce z czasem jest rodzina i przyjaciele. Każdego dnia dziękuję Bogu za to, że ich wszystkich mam - chyba się powtarzam, ale taka jest prawda.
W dużej mierze kontaktuję się ze Światem poprzez internet, to jest moje okno na zewnątrz, na Świat. Blog traktuję jako mój wentyl bezpieczeństwa i jako nadzieję na uzyskanie pomocy w wyzdrowieniu. Łatwiej jest mi pisać o obecnych uczuciach, czy przeszłości, niż tworzyć relacje z mojego monotonnego, codziennego, bieżącego dnia.
To co tak naprawdę mogę zaoferować Wam wszystkim, to swoje wirtualne towarzystwo, moją blokową grafomanię i wielką wdzięczność za każde dobre słowo i dobry Wasz gest. Gdy widzę ślady Waszej bytności w moim ekranowym świecie, nie czuję się taki „samotny” w walce o zdrowie, życie. Sprawiacie, że nie czuję się pozbawiony nadziei na lepsze jutro, nie poddaję się.
Dziękuję Wam!
Prawda o moim „być albo nie być” jest tylko jedna. Jestem zdany na łaskę losu i pomoc ludzi dobrej woli.