poniedziałek, 12 grudnia 2011

Jak złapać wiruska

Jak co roku o tej samej porze należy złapać wiruska. Jak złapać? Bardzo prosto.

U nas to już chyba stało się rytuałem. Zawsze pod koniec jesieni wszyscy w domu jesteśmy przeziębieni. Nasz coroczny rytuał rozpoczyna Dawidek. Wiruska synek łapie w przedszkolu, następnie przekazuje go Tacie, a Tata mi.

Jak ja jestem w pracy, to moje „dzieci” (mąż i Dawidek) mają wtedy labę. Do południa leżą w łóżku w piżamach, oglądają bajki, grają w gry planszowe – najbardziej lubią grzybobranie, warcaby, chińczyka. Grają w „domowe” kręgle, budują miasta z klocków. A przed moim powrotem do domu jest Wielkie poruszenie. Szybkie zacieranie śladów czyli „sprzątanie” zabawek, tak żebym się o gadżety na wejściu do mieszkania nie potknęła ;). Fajnie spędzają te chorobowe dni.



Ja będąc w pracy myślami zawsze jestem przy nich, przecież to są moje największe Skarby. A o skarbach zawsze się myśli i o nich się dba. Mąż uwielbia każdą chwilę spędzoną z Dawidkiem.



Nigdy nie zapomnę tych dni, gdy Daniel leżał ponad rok w szpitalu. Widziałam jak mu brakowało bliskości z synkiem, który z dnia na dzień się zmieniał, rósł. W kilkudniowych przerwach między kolejnymi chemiami Daniel przebywał w domu. Mimo złego samopoczucia tj. mdłości, ogólnego bólu, totalnego osłabienia – jak to po truciźnie którą jest chemia – Daniel czytał mu bajki, tulili się z nim, rozmawiał - a raczej monolog prowadził, bo Dawidek jeszcze wtedy nie mówił.

Serce mi ściskało jak na nich patrzyłam, ze smutku, radości, pretensji do …? Tak, pretensji … bo niepojęte w tym czasie było dla mnie … DLACZEGO??? Dlaczego nas to spotkało? Smutku ... bo zadawałam sobie pytanie ile czasu Nam jeszcze zostało. Czy Dawidek pozna swojego Tatę. Czy Tacie będzie dane Być i widzieć jak nasz syn dorasta.

Kochani, kochajcie swoich bliskich, swoją najbliższą rodzinę, w każdej chwili, każdego dnia. Wspierajcie się w trudnych chwilach. Nie opuszczajcie chorych w potrzebie, nawet jeżeli oni twierdzą, że tej bliskości nie chcą – nie wierzcie w to. To jest ich bunt, nie na Was lecz na to co ich spotkało. Po prostu bądźcie zawsze blisko by móc w każdej chwili podać pomocną dłoń.

To, że przy nas jesteście i wspieracie nas duchowo – DZIĘKUJĘ WAM wszystkim.