sobota, 25 lutego 2012

Tuląc się do mojej Ani...

Jestem tak bardzo zmęczony, bóle serca i bóle kości dokuczają niesamowicie. Dzięki Wam Darczyńcom, jak i Darczyńcom Michałka oraz dobrej woli jego Rodziców, uzbieraną mam już dość sporą sumę potrzebnych pieniędzy, które otworzą moją drogę na walkę z tym czymś co atakuje moje kości. 

Przyjęta wcześniejsza chemia (a było ich, aż 13-ście) pozostawiła swoje ślady. Niestety, wtedy leczono mnie na najbardziej złośliwego raka kości, którego tak naprawdę nigdy nie miałem

Kiedy wracam myślami do tamtych chwil, żal i strach dotyka mnie brutalnie. Widziałem jak umierają dzieci, mężczyźni, słyszałem ich krzyk, odczuwałem strach i ból, przez który musieliśmy razem przejść. Widziałem jak umierali po kilku miesiącach walki z chorobą. 

Kiedy jest mi źle, kiedy serce stuka z niesamowitą prędkością, a ból jest nie do wytrzymania, moja Ania tuli mnie do siebie, szepcząc ,,kochany, tak mi przykro, jednak pamiętaj -Ty żyjesz... nie jesteś sam… masz nas i naszą miłość, a także przyjaciół, internetowych znajomych, którzy robią wszystko by pomóc. Walcz dla nas, dla Nich, dla siebie i dla Twoich umarłych kolegów... ich ból jest w Tobie, ale pamięć o Nich jest darem waszej wspólnej drogi i pamięci o Nich." 

Tuląc się do mojej Ani wiem, że walczyć będę. 

Jeszcze trochę trzeba zebrać do sumki na wyjazd, wytrzymam by polecieć po moje zdrowie.