poniedziałek, 6 lutego 2012

Drugi plan ...

Ktoś by pomyślał, że my nic nie działamy, nie szukamy pomocy, nic o sobie na blogu nie piszemy. Daniela blog zastygł.
Fakt, ostatnio mało co pisaliśmy o sobie, więcej było o możliwościach finansowego wsparcia Daniela leczenia. Było to podyktowane tym, iż tak naprawdę teraz potrzebujemy wsparcia finansowego, by Daniela w końcu poprawnie zdiagnozować i zacząć właściwie leczyć.

Ponadto, osoby wspierające nas, pomogły w uruchomieniu linii sms, zarejestrowaniu PayPal. Kolejne Anioły zaangażowały się w rozpowszechnianiu istniejących juz form pomocy. Wszystko to, po to by Daniel jak najszybciej wyjechał do niemieckiej kliniki w celu zdiagnozowania niszczącej go od kilku lat jakiejś choroby kości.
W ostatnich dniach powstała akcja o nazwie Help & Roll, której celem przewodnim jest organizacja charytatywnego koncertu, GRAMY DLA DANIELA (jeszcze nie "gramy", ale wszystko jest w trakcie załatwiania).

Jak największej rzeszy ludziom chcemy pokazać naszą - Daniela - tragedię i liczymy na to, że KTOŚ W KOŃCU USŁYSZY NASZE WOŁANIE O POMOC. Dlatego też, dzień w dzień, od dwóch tygodni intensywnie wysyłamy z Danielem apele, prośby, błagania o pomoc do różnych firm, stowarzyszeń potencjalnych darczyńców, którzy mogliby pokryć choć w części koszty jego pobytu w niemieckiej klinice.
Nastają czasem takie dni, że inne „rzeczy” schodzą na drugi plan. Z mniejszym czy większym bólem serca trzeba z nich zrezygnować czy przesunąć dalej. I teraz ten czas nastał. Po prostu, z braku dodatkowych godzin. Nasza doba jest teraz za krótka, bo liczy tylko 24h, a powinna trwać co najmniej 30h i dlatego nasze pisanie na blogu na ten czas „zastygło”.

A co gorsze, nasz kochany synek też musiał być "odstawiony" na drugi plan. Już brakło nam czasu na rytualne wieczorne bajko-czytanie, na wspólne zabawy, i to dopiero było okropne dla Dawidka i dla Nas !!! Nasze rodzinne życie teraz "zastygło", w pewnym stopniu zatrzymało się. Wiemy, że teraz jest ten moment gdy mamy szansę (plan diagnozowania Daniela) na rozszyfrowanie naszej życiowej zagadki co niszczy, jakie choróbsko niszczy mojego męża, kochającego tatusia, świetnego faceta.
Największym naszym szczęściem, radością i wulkanem pozytywnej energii w te dla nas ciężkie dni, jest nasz KOCHANY, bardzo wyrozumiały i jak na swój wiek naprawdę bardzo mądry synek. On rozumie, że teraz jest w domku tzw. „GORĄCY OKRES” gdy walczymy o zdrowie i życie tatusia. Nie możemy przepuścić tej szansy jaką los nam podarował. Los, który na drogę naszej tragedii skierował tych wszystkich ludzi, Aniołów bezinteresownie pomagającym nam, wyciągającym do nas ręce.

Bardzo ciężko jest jednej rodzinie pogodzić tyle rzeczy na raz. My już padamy na "twarze". Jak wracam do domu, po 8 godzinnej pracy z małym przedszkolakiem do ciężko chorego męża/tatusia, często już nie mam siły. Wiem, że znów musze usiąść do komputera, szukać, wysyłać, pisać, szukać, szukać kolejnych szans. Nie wiem co by było gdyby nie Wasza pomoc, wasze wsparcie, nakierunkowanie jak działać dalej.

WSZYSTKIM LUDZIOM POMAGAJĄCYM, WSPIERAJĄCYM NASZE DZIAŁANIA SERDECZNIE I Z CAŁEGO SERCA DZIĘKUJEMY!!!

Tak czasem jest w życiu, że "drugi plan" pochłania nasze dotychczasowe priorytety ...

Autor: Anna 2012-02-06