sobota, 5 listopada 2011

Magiczny sznureczek

Zawsze gdy narzekam, że czuję ból, mój kochany synek Dawidek przynosi ze swojego pokoju magiczny sznureczek koloru niebieskiego i zaczyna nim czarować moje nogi. "Abra kadabra, hokus pokus, czary mary, żeby nic tato Cię nie bolało".



Najfajniejsze jest to, że Dawidek naprawdę wierzy, iż potrafi zaczarować tatę i zawsze dopytuje się czy na pewno już pomogło, jeśli odpowiadam, że nie, to on dotąd usilnie czaruje, aż powiem, że już wszystko w porządku.

Gdy już jestem zaczarowany i zdrowy, woła mnie na wspólne zabawy. Chętnie to robię, bo jest to jedna z niewielu rzeczy, gdy zapominam o całym cierpieniu i chorobie. Niestety, nie możemy iść jak inni - tatuś z synem - razem pograć w piłkę czy pobiegać, ale za to radzimy sobie, jak możemy: gramy w gry, układamy puzzle, czytamy książki, bawimy się klockami, czasem nawet tarzamy się po łóżku, a wieczorem zawsze razem karmimy nasze rybki.