Na wyjeździe troszkę odpocząłem. Starałem się na chwilkę zapomnieć, nie myśleć o tym co przede mną, co w najbliższych miesiącach mnie czeka – nie bardzo mi się to udawało. Towarzyszący mi ból nie pozwolił tak w pełni cieszyć się naszym wyjazdem. Lecz najważniejsze, że nasz synek był przeszczęśliwy, wybawił się do woli ze zwierzętami, których w mieście raczej się nie spotyka.
Pogoda nam dopisywała, było około 30 stopni ciepła. Świeże powietrze, bez spalin – coś wspaniałego. Rano człowiek się budzi, otwiera okno a tam… pole, dalej las i świeże powietrze, aż zatyka w piersiach. Do domu wróciliśmy „napowietrzeni” i opaleni.
Urlop nam minął nie wiedzieć kiedy i trzeba było powrócić do codzienności. Żona do pracy, synek do przedszkola, a ja znowu w czterech ścianach z elektroniką i internetem łączę się ze Światem z nadzieją na lepsze jutro.
Urlop nam minął nie wiedzieć kiedy i trzeba było powrócić do codzienności. Żona do pracy, synek do przedszkola, a ja znowu w czterech ścianach z elektroniką i internetem łączę się ze Światem z nadzieją na lepsze jutro.